sobota, 28 lipca 2012

Kota Kinabalu, Borneo Island, Dzień 2

Pobudka po 7-mej rano, śniadanko, a potem zbiórka przed lobby o 8.30. 

Byliśmy przygotowani na autobus pełen turystów, który podjedzie pod nasz hotel, żeby nas zabrać na zwiedzanie miasta.

Nic bardziej mylnego.

Podjechał mały busik, z którego wysiadł nasz przewodnik, zapraszając do środka. Oprócz nas był jeszcze kierowca. I tak oto wyruszyliśmy zwiedzać okolicę.

Pierwszy przystanek to wieża Tun Mustapha lub inaczej Yayasan Sabah. Jest to drugi co do wielkości budynek na wyspie Borneo. Ma on trzydzieści pięter i obecnie nie można do niego wejść, bo jest pod patronatem władz miasta i jest ogrodzony. Nie stanowiło to jednak problemu dla francuskiego wspinacza, zwanego Spider Man’em (Alain Robert - przyp. aut.), który w 1997 roku wspiął się na ten budynek. Prawdopodobnie na początku próbował wspinaczki bez zezwoleń i został złapany. Jednak po krótkim czasie uzyskał pozwolenie i wszystko przebiegło bezproblemowo.

Następnie odwiedziliśmy tzw. Floating Mosque, czyli meczet, który sprawiał wrażenie unoszącego się na wodzie. W rzeczywistości wcale tak nie jest- meczet wybudowano na lądzie, ale otacza go woda, co sprawia wrażenie pływającej budowli. Właśnie rozpoczął się ramadhan (w tym roku trwa on od 20.07 do 18.08), więc nie mogliśmy wejść do świątyni.

Z meczetu i krainy islamu przenosimy się do chińskiej świątyni Puh Toh Tze, gdzie akurat odbywa się nabożeństwo. Świątynia ta jest bardzo podobna to chińskich świątyń odwiedzanych przez nas w Singapurze. Przed wejściem wita nas bogini miłosierdzia Kwan Yan. Wokoło światyni można pospacerować wśród kwiatów i figur przedstawiających bogów i zwierzęta.

Wyruszamy po chwili na tzw. Singal Hill, czyli punkt widokowy Kota Kinabalu. Z tego pagórka ma się piękny widok na miasto, a także na morze i wyspy znajdujące się nieopodal.

Następnym przystankiem było muzeum miasta, z którego nie mamy za dużo zdjęć, ponieważ w środku był zakaz fotografowania. Ale polecamy w 100 %. Można się wiele dowiedzieć o historii miasta jak i całej prowincji Sabah. Począwszy od bardzo dawnych czasów, gdzie na terenach tych grasowali łowcy głów, po II wojnę światową, okupację, kolonię brytyjska, skończywszy na odzyskaniu niepodległości. Na samym wejściu do muzeum całą naszą uwagę skupił wielki szkielet, z wyglądu przypominający dinozaura. Jednak po chwili okazało się, iż są to szczątki ogromnego wieloryba znalezionego kilka lat temu przy brzegu wyspy Gaya.

Na koniec zatrzymujemy się przy pływającej wiosce rybackiej zbudowanej na palach.

Po przybyciu do hotelu, wybraliśmy się na wycieczkę wzdłuż wybrzeża, korzystając ze słonecznej pogody.

Wyczerpani zwiedzaniem, poszliśmy zjeść specjały morskie z malezyjskiego grilla, żeby nabrać sił na kolejny dzień.

Tun Mustapha Tower

Floating Mosque

Bogini miłosierdzia

Chińska świątynia





chińskie ogrody wokół świątyni



widok z wieży widokowej


przed muzeum Kota Kinabalu

pływająca wioska



kutry rybackie

malezyjski market





nasze BBQ

miejscowe delikatesy MILIMEWA

Durian- owoc znany ze swojego oryginalnego zapachu...

zajadanie duriana

2 komentarze:

  1. Mają tam Heinekena :D

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, mają. Heineken jest tak samo popularny jak Carlsberg. W Singapurze też ;)

    OdpowiedzUsuń