czwartek, 1 marca 2012

Żucie gumy w Singapurze, czyli jak jest naprawdę?

Zapewne jedną z pierwszych informacji jakie można usłyszeć o Singapurze jest zakaz żucia gumy.
Dlaczego właściwie został on wprowadzony i co to miało na celu? O tym w dzisiejszym poście.


Jak to się zaczęło…

Zakaz żucia gumy został zapoczątkowany przeznowego premiera Goh Chok Tong w styczniu 1992 roku. Już wcześniej kwestia zakazu gumy do żucia była punktem dyskusji. W szczególności Lee Kuan Yew, wcześniejszy a zarazem pierwszy premier Singapuru, wyrażał swoje obawy przed zanieczyszczeniami jakie powodowała właśnie guma do żucia, widoczna na ulicach, budynkach, metrze i innych miejscach publicznych.
Niestety ludzie zamiast wrzucać zużytą gumę do pojemników na śmieci, pozostawiali ją w innych miejscach. Wandale podobno zostawiali ją w dziurkach od klucza, na przyciskach do windy lub w skrzynkach pocztowych, co było nie lada wyzwaniem w utrzymaniu czystości w Singapurze.
Takie porządki kosztowały rząd niemałe pieniądze, ponieważ czasami zdarzało się, że zostawiona guma do żucia uszkadzała sprzęt czyszczący, warty spore pieniądze.
Oprócz tych kosztów, ucierpiało też MRT, czyli tutejsze metro, które było swego czasu największym i najdroższym projektem realizowanym w tym kraju.
Wandale zostawiali tu gumy do żucia w drzwiach pociągu, powodując niewłaściwe zamykanie drzwi. To nie tylko przeszkadzało  w prawidłowym funkcjonowaniu MRT, ale było też niezwykle kosztowne.
Dlatego w 1992 roku Singapur przyjął nowy zakaz żucia gumy. Zakazany był import, sprzedaż i produkcja gumy. Zakaz importu i produkcji był wdrożony natychmiastowo. Jeśli chodzi o sprzedaż, to pozwolono sprzedawcom na wyczyszczenie magazynów i sprzedanie pozostałości towaru.
W 2004 roku zakaz żucia gumy został trochę zmieniony. Został on zniesiony częściowo, w celu umożliwienia sprzedaży gumy do żucia dla korzyści zdrowotnych. Jednak te gumy mogą być sprzedawane tylko w aptekach, a konsument musi podać swoje dane i pokazać ID.
Farmaceuci, którzy sprzedają gumę do żucia, bez gromadzenia tych informacji od konsumenta mogą zostać ukarani grzywną i skazani na 2 lata więzienia.



Jak jest naprawdę?

Szczerze mówiąc jak wybierałam się do Singapuru to pomimo tego, że ten zakaz obił mi się o uszy, kupiłam sobie dwie duże paczki gumy do żucia…
Na lotnisku na szczęście nikt mnie tak dokładnie nie przeszukiwał.
Tutaj rzeczywiście nie kupi się gumy do żucia w sklepach, ale można się wybrać do Johor Bahru, pobliskiego miasta w Malezji, gdzie można ją normalnie kupić. Niestety czasem można mieć kłopoty przy powrocie do Singapuru. Jednak z tego co słyszałam, jeśli już złapią na posiadaniu gumy do żucia, to każą ją po prostu wyrzucić.
Nie spotkałam się jeszcze z karami za ten występek, ale słyszałam ze z początkiem wprowadzenia tego zakazu, karano ludzi drobnymi grzywnami lub kazano na CWO, czyli po prostu prace społeczne, wliczając w to czyszczenie przestrzeni publicznej.
Myślę, że takie kary nie są już egzekwowane, bo po prostu nie ma praktycznie na kim. Ludzie szybko przystosowali się do tego nakazu i raczej się stosują. Komu nawet udało się przeszmuglować trochę gumy do żucia, wyrzuca ją potem grzecznie do kosza.
W sumie nic dziwnego, bo za śmiecenie tutaj są już o wiele wyższe kary…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz