Sobota, 21 lipca- nasza
tygodniowa wyprawa właśnie się rozpoczyna.
Trzeba było wstać z samego rana,
bo samolot linii SilkAir odlatywał przed 9-tą. Po odprawie wsiedliśmy na pokład
i wyruszyliśmy w dwugodzinną podróż do Kota Kinabalu.
Na miejscu czekał już na nas
kierowca z tabliczką na ktorej widniało moje nazwisko. Dostaliśmy krótki plan naszego
pobytu, który głównie przewidywał wycieczkę po mieście następnego dnia.
Resztę naszego urlopu musieliśmy zaplanować już na własną rękę.
Droga do hotelu była dosyć krótka
pomijając może jeden odcinek, gdzie (jak się później okazało) panuje
wieczny korek.
Już na miejscu, w hotelu Hyatt Regency pan na recepcji uprzejmie oznajmił, iż pokoje nie są jeszcze gotowe i
powinniśmy przyjść po odbiór klucza przed 14-stą.
Było dopiero po 11-stej, więc
zostawiliśmy bagaż i postanowiliśmy pozwiedzać okolicę.
Nie jest to nasz pierwszy pobyt w
Malezji (byliśmy już w Kuala Lumpur i Malacce) i wiedzieliśmy ogólnie czego się
spodziewać.
Jednak nasze pierwsze wrażenia
nie były zbyt pozytywne- w całym mieście czuć było wstrętny zapach lub raczej
odór ryby zmieszany z wyziewami kanalizacji, a na ulicach było brudno. W około hotelu było kilka centrów
handlowych, gdzie mało kto coś kupował, klientów (głównie turystów) też nie
było za dużo, a tybylców zwabiały umieszczone gdzie niegdzie telewizory,
serwujące zawody wrestlingu…
Na ulicy trzeba być bardzo
ostrożnym, gdy chce się przejść na drugą stronę. Pasów dla pieszych jest jak na
lekarstwo, a gdy już są, są wtedy także i światła, tylko, że kierowcy nie za
bardzo stosują się do nich.
Niedaleko naszego hotelu (który
zresztą mieścil się zaraz obok wybrzeża) odkrylismy ogromny targ Pasar Besar,
gdzie można było kupić najróżniejsze tutejsze specjały oraz mnóstwo świeżych
warzyw i owoców. Nazwa ta przetłumaczona na polski dosłownie oznacza "duży rynek".
Po powrocie do hotelu, poszliśmy
do naszego pokoju trochę się odświeżyć i wyruszyliśmy znowu w miasto, tym razem
coś zjeść. Wieczór spędziliśmy w hotelu, zasypiając dosyć wcześnie, bo na drugi
dzień zaraz po śniadaniu mieliśmy się wybrać na wspomnianą już wcześniej
wycieczkę po mieście.
Czekając na boarding |
Spoko praca ;) no stress... |
widok na pobliską wyspę- Gaya Island |
Wioska filipińska na wyspie Gaya |
Bazar malezyjski |
Targowisko Pasar Besar |
widok z okna pokoju hotelowego |
widok z okna c.d. niestety nie był zachwycający... |
nasz pokój |
Witaj!
OdpowiedzUsuńCudne to zdjęcie pana "nie stresującego się":)
Relaksik:)
Fotografie cudne!
Moc pozdrowień.
Hej Aniu,
OdpowiedzUsuńSingapurczycy raczej tak podchodzą do pracy ;)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie :)