Pobudka po 7-mej rano, śniadanko, a
potem zbiórka przed lobby o 8.30.
Byliśmy przygotowani na autobus pełen
turystów, który podjedzie pod nasz hotel, żeby nas zabrać na zwiedzanie miasta.
Nic bardziej mylnego.
Podjechał mały busik, z którego
wysiadł nasz przewodnik, zapraszając do środka. Oprócz nas był jeszcze
kierowca. I tak oto wyruszyliśmy zwiedzać okolicę.
Pierwszy przystanek to wieża Tun
Mustapha lub inaczej Yayasan Sabah. Jest to drugi co do wielkości budynek na
wyspie Borneo. Ma on trzydzieści pięter i obecnie nie można do niego wejść, bo jest pod
patronatem władz miasta i jest ogrodzony. Nie stanowiło to jednak problemu dla
francuskiego wspinacza, zwanego Spider Man’em (Alain Robert - przyp. aut.),
który w 1997 roku wspiął się na ten budynek. Prawdopodobnie na początku
próbował wspinaczki bez zezwoleń i został złapany. Jednak po krótkim czasie uzyskał pozwolenie i wszystko przebiegło bezproblemowo.
Następnie odwiedziliśmy tzw.
Floating Mosque, czyli meczet, który sprawiał wrażenie unoszącego się na
wodzie. W rzeczywistości wcale tak nie jest- meczet wybudowano na lądzie, ale
otacza go woda, co sprawia wrażenie pływającej budowli. Właśnie rozpoczął się ramadhan
(w tym roku trwa on od 20.07 do 18.08), więc nie mogliśmy wejść do świątyni.
Z meczetu i krainy islamu
przenosimy się do chińskiej świątyni Puh Toh Tze, gdzie akurat odbywa się
nabożeństwo. Świątynia ta jest bardzo podobna to chińskich świątyń odwiedzanych
przez nas w Singapurze. Przed wejściem wita nas bogini miłosierdzia Kwan Yan.
Wokoło światyni można pospacerować wśród kwiatów i figur przedstawiających
bogów i zwierzęta.
Wyruszamy po chwili na tzw.
Singal Hill, czyli punkt widokowy Kota Kinabalu. Z tego pagórka ma się piękny
widok na miasto, a także na morze i wyspy znajdujące się nieopodal.
Następnym przystankiem było
muzeum miasta, z którego nie mamy za dużo zdjęć, ponieważ w środku był zakaz
fotografowania. Ale polecamy w 100 %. Można się wiele dowiedzieć o historii
miasta jak i całej prowincji Sabah. Począwszy od bardzo dawnych czasów, gdzie na terenach tych grasowali łowcy głów, po II wojnę światową, okupację, kolonię brytyjska,
skończywszy na odzyskaniu niepodległości. Na samym wejściu do muzeum całą naszą
uwagę skupił wielki szkielet, z wyglądu przypominający dinozaura. Jednak po
chwili okazało się, iż są to szczątki ogromnego wieloryba znalezionego kilka
lat temu przy brzegu wyspy Gaya.
Na koniec zatrzymujemy się przy
pływającej wiosce rybackiej zbudowanej na palach.
Po przybyciu do hotelu,
wybraliśmy się na wycieczkę wzdłuż wybrzeża, korzystając ze
słonecznej pogody.
Wyczerpani zwiedzaniem, poszliśmy zjeść specjały
morskie z malezyjskiego grilla, żeby nabrać sił na kolejny dzień.
|
Tun Mustapha Tower |
|
Floating Mosque |
|
Bogini miłosierdzia |
|
Chińska świątynia |
|
chińskie ogrody wokół świątyni |
|
widok z wieży widokowej |
|
przed muzeum Kota Kinabalu |
|
pływająca wioska |
|
kutry rybackie |
|
malezyjski market |
|
nasze BBQ |
|
miejscowe delikatesy MILIMEWA |
|
Durian- owoc znany ze swojego oryginalnego zapachu... |
|
zajadanie duriana |
Mają tam Heinekena :D
OdpowiedzUsuńtak, mają. Heineken jest tak samo popularny jak Carlsberg. W Singapurze też ;)
OdpowiedzUsuń