Po śniadaniu naszym następnym celem podróży miał być tzw. Buddha’s Footprint, czyli odcisk stopy Buddy. Niestety na Koh Samui niektóre miejsca są bardzo źle oznakowane lub tych oznakowań nie ma w ogóle, dlatego zmuszeni byliśmy pominąć ten punkt wycieczki.
Pojechaliśmy dalej na północ, z zamiarem odwiedzenia świątyni Wat Lamai, co nam się również nie udało, z powodu robót drogowych i objazdu…
Minąwszy plaże Lamai, gdzieś w pobliżu Ban Chaweng Noi, natrafiliśmy na przepiękny punkt widokowy, z którego widoki wynagrodziły nam niezbyt udaną jak dotąd wycieczkę.
Po nacieszeniu się widokami wyruszyliśmy dalej ku największej atrakcji turystycznej wyspy.
15-metrowy posąg Buddy i świątynia Phra Yai, zwana także Big Buddha Temple przypominają turystom o tym, iż buddyzm jest głęboko zakorzeniony w historię i kulturę tubylców, czego dowodem są właśnie liczne świątynie i posągi buddyjskie.
Poniżej piękna panorama tej świątyni:
|
Big Buddha |
|
Fortune Teller Box- można było się dowiedzieć o swej przyszłości... |
|
....trzeba było tylko znać dzień tygodnia swoich narodzin |
|
Leżący Budda |
|
Widać że był odpływ, bo te figurki były wcześniej zanurzone w wodzie |
Następny przystanek to świątynia Plai Laem, która zachwyca przede wszystkim dwoma ogromnymi figurami Buddy. Pierwsza figura to siedzący Lucky Buddha w sylu chińskim. Druga figura przedstawia 18-ramiennego hinduskiego Buddę Jao mae Kuan Im, zwanego też Lady Monk. Trzyma ona nad swoją głową figurkę Buddy, a w pozostałych rękach różne symbole buddyzmu.
Pomiędzy tymi dwoma posągami mieści się świątynia, wzniesiona na środku małego jeziora. Była ona wzniesiona całkiem niedawno, bo w 2004 roku, za dotacje składane przez wiernych. Nie bez znaczenia jest fakt, iż została umieszczona na płatkach kwiatu lotosu. Lotos w buddyzmie jest symbolem czystości, wyrasta z błota, przebija się ku otwartej przestrzeni przez często zamuloną wodę i dopiero wtedy rozwija się w pełni w promieniujący blaskiem i doskonały pod każdym względem kwiat. Dlatego figury Buddy często są umieszczane na tych kwiatach.
W zachodniej części wyspy zatrzymaliśmy się w Nathon, które słynie z pięknych bazarów. Zakupiliśmy tam dosyć dużo pamiątek.
Stwierdziliśmy zgodnie, że zachodnie plaże nie powaliły nas na kolana wyglądem- w większości wybrzeża były skaliste lub plaże błotniste. Możliwe, że spowodowane to było nadchodzącym odpływem.
|
Nathon |
|
Nawet tu było widać zbliżający się Chinese New Year |
Gdy dotarliśmy już do naszych południowych rejonów, pojechaliśmy zobaczyć następną świątynię Pagoda Laem Sor, usytuowaną zaraz przy linii brzegowej.
Potem poszliśmy na plażę, gdzie B. mógł w końcu wypróbować swój sprzęt do nurkowania zakupiony dzień wcześniej.
Pod koniec dnia zakupiliśmy sobie prowiant na wieczór i pojechaliśmy odpocząć do naszego resortu.
Tak, to był bardzo męczący dzień, ale można było zasnąć w poczuciu dobrze spędzonego czasu.
|
Nasz mały private pool |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz