Z okazji iż zawitałam na tydzień do Polski, zaczęłam się przyglądać jakie są różnice między kupowaniem w polskim sklepie a takim w Singapurze.
Po pierwsze nie ukrywajmy, że Polacy są narodem marudnym, lubującym się w umartwianiu, które zresztą udziela się słuchającym. Mało się też uśmiechamy na co dzień, a taki brak uśmiechu da się zauważyć szczególnie, gdy podchodzimy do kasy z zakupami.
Panie kasjerki traktują ludzi przedmiotowo, skupiając całą swoją uwagę w większości na jednej czynności - byle by szybko skasować towar. Już skasowane zakupy lądują bez ładu na pobliski blat.
Potem trzeba się w miarę zwinnie uwinąć i pozbyć zakupów, bo już po chwili lądują tam zakupy następnego klienta. No i oczywiście wypada mieć ze sobą jakąś torbę, bo w innym wypadku trzeba dokupić reklamówkę.
Potem trzeba się w miarę zwinnie uwinąć i pozbyć zakupów, bo już po chwili lądują tam zakupy następnego klienta. No i oczywiście wypada mieć ze sobą jakąś torbę, bo w innym wypadku trzeba dokupić reklamówkę.
Singapurczycy natomiast charakteryzują się brakiem pośpiechu. Lubują się też w staniu w kolejkach - obojętnie czy to kolejka do kasy czy do ulubionej restauracji. Cierpliwość i zrozumienie nie jest im obce. Kasjerzy w sklepach też się nie śpieszą. Gdy podchodzimy to kasy, nie musimy wykładać towarów z koszyka, kładziemy go tylko na taśmę, a kasjer zajmuje się już resztą - kasuje towary, wkłada je do reklamówek i gotowe. Pozostaje tylko zapłacić i życzyć sobie wzajemnie miłego dnia...
Myślę, że obydwa narody mogły by się od siebie trochę nauczyć.
Polakom na pewno przydałoby się więcej uśmiechu na twarzy i trochę cierpliwości, a Singapurczycy mogli by się nauczyć załatwiać niektóre rzeczy żwawiej, co usprawniło by z pewnością obsługę klienta.
Na koniec link do AMA mojego chłopaka, gdzie możecie się dowiedzieć, co można kupić za 50 zł w Singapurze:
AMA Singapur zakupy za 50 zł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz